piątek, 19 lutego 2016

"Beautiful Loser"

 Witajcie.

     Miałam napisać wcześniej, ale ostatnie trzy tygodnie spędziłam w łóżku chora. Trochę głupio, bo akurat w czasie ferii na Mazowszu. Na szczęście nie musiałam się uczyć na żadne egzaminy poprawkowe, bo zdałam sesję na samych czwórkach i piąteczkach. Dzisiejszy post to moje przemyślenia z ostatniego miesiąca.


 Córka idealna?

     Myślę, że wielu z Was usłyszało choć raz w ciągu życia, że Wasi rodzice chcieliby mieć idealne dziecko, którym mogliby się pochwalić wśród znajomych i rodziny. Może jesteś taką osobą. Przynajmniej w oczach rodziny. Często dom i środowisko zewnętrze to dwa różne światy, jedni w każdym miejscu zachowują się tak samo, inni tylko w domu pokazują prawdziwe oblicze, bo boją się reakcji innych na ich zachowania. Jak jest w moim przypadku? Prawie codziennie mam starcia z rodzicami i pomimo dobrych intencji zawsze jestem tak samo traktowana. Nie uważam się za dobrego człowieka, nie ważne czego doświadczyłam w życiu czy z kim się zadaję. Jestem uważana za czarną owcę w rodzinie, bo od lat się buntuję przeciw większości, mam własne zdanie, słucham mocniejszej muzyki (co nie przeszkadza moim rodzicom, a dalszej rodzinie) i oglądam seriale bądź filmy, z którymi mam jakąś więź emocjonalną. Mam sukcesy artystyczne i szkolne, ale nie czuję się za nie doceniana. Mam duży problem z wychodzeniem na jakieś spotkania, gdzie muszę ciągle trzymać język za zębami i przytakiwać głową, by nie przynieść wstydu rodzinie. Szczerze? W ogóle mogłabym przestać wychodzić do takich zadufanych w sobie i wywyższających się ludzi, którym trzeba tylko lizać dupy, a jakakolwiek krytyka jest atakiem. Nie jestem i nie chcę być idealna.
Jestem tylko człowiekiem.


 Wrażliwa lwica

     Ilekroć rozmawiam z kimś o charakterach ludzi na podstawie ich znaku zodiaku, Lew zawsze jest egoistą. Ja bywam egoistką kiedy ktoś urazi moją dumę, wtedy lepiej do mnie nie podchodzić. Na co dzień jestem pozytywnie zakręconą, młodą kobietą, która próbuje znaleźć swoje miejsce na Ziemi. Czasami eksperymentuje, prowokuje albo rozbawia całe towarzystwo. Dla osób mi najbliższych jestem empatyczna i lojalna, będę ramieniem do płaczu jeśli jest taka potrzeba. Wrażliwość jest dla mnie cechą, którą nie lubię, bo kojarzy mi się ze słabością (jest to tylko i wyłącznie moja opinia). Do tego stopnia, że nie pozwalam sobie na płacz kiedy mam taką potrzebę. Ostatnio raz płakałam na pogrzebie kolegi ze starej klasy, który odbył się we wrześniu. Zawsze musiałam być twardą by poradzić sobie ze swoimi oprawcami. Do dzisiaj staram się pokazywać tylko swoją mocną stronę. Wrażliwą Kamilę znają tylko moi najbliżsi i ludzie teatru. Ludzie mi mówią, że emanuję radością, nie mając pojęcia, że czasami ta radość to maska dla braku emocji. Kiedy rozmawiamy bliżej trudno im uwierzyć, ze tak sympatyczna osoba od ponad dwóch lat codziennie bierze psychotropy i była na leczeniu w oddziale ambulatoryjnym. Nie mam problemu z mówieniem o tym. Wiem, że opowiedzeniu komuś o swoim problemie może mu pomóc w otwarciu się na pomoc specjalistów. Moja choroba nie robi ze mnie psychopaty. Czasem trudno mi ruszyć się z łóżka i przeżyć dzień, ale wiem, że aby wyzdrowieć muszę pracować nad sobą. Zwłaszcza kiedy pewność siebie nie jest moją najmocniejszą stroną. Każda emocja jest warta doświadczenia.          

     Na koniec zostawiam Was z myślą Ernesta Hemingwaya, którą w ostatnich dniach znalazłam na Tumblr'ze i zdjęciami w Pinterestowej inspiracji.


xoxo
Kam